Prawie wszystko jest do maksimum posłodzone cukrem z dodatkiem miodu :)
Najpopularniejsza i znana chyba na całym świecie, również w Polsce jest...
Chałwa - jej nie trzeba opisywać. Każdy ją zna. W każdym tureckim sklepie z słodkościami czy nawet supermarkecie można kupić chałwę. Najlepszą jaką jadłam to nie ta pięknie zapakowana w kolorowe metalowe pudełeczko, lecz taką, którą przywiozła mi do Polski moja koleżanka, która aktualnie mieszka w Stambule. Chałwa ta była na wagę, w najzwyklejszej torebce foliowej i wyglądem przypominała kawał betonu, ale jej smak.... boski i niezapomniany.
Turkish delight - inaczej rachatłukum, swoim wyglądem przypomina coś pomiędzy żelką a galaretką obsypaną w cukrze pudrze. Nic bardziej mylnego :) bo nie jest to ani żelka, ani galaretka i wcale nie jest obsypana cukrem pudrem lecz.... skrobią kukurydzianą :) jest mnóstwo rodzajów tego przysmaku... różne kolory, z zatopionymi orzechami lub nie. Co komu pasuje :)
Tureckie lody - znane są chyba każdemu kto odwiedził choć raz Turcję (i oczywiście wyszedł poza teren hotelu). Lody te sprzedawane są przez facetów przebranych „tradycyjny” osmański strój. Lody te są zupełnie inne niż te, które mamy w Polsce. Są bardziej elastyczne i tak szybko się nie roztapiają, mało tego - nie spadają z wafelka :). Oryginalnie są wytwarzane z koziego sera. Polecam!
Baklava - jest ona znana nie tylko w Turcji, często nawet w polskich barach tureckich można ją zakupić. Jest to specjalne ciasto (przypomina trochę ciasto francuskie), które jest przekładane masą zrobioną z orzechów, skąpana w bardzo słodkim syropie i na koniec posypana kruszonymi orzechami, najczęściej pistacjami :) Jak można się domyśleć, jest przeokropnie słodka :)
pişmaniye - to tak jakby połączyć ze sobą smaki chałwy i waty cukrowej. Wyglądem przypomina to kłębki wełny i błyskawicznie rozpuszcza się w ustach. Niebo w gębie!
Oczywiście to nie wszystkie słodkości jakie można spotkać w Turcji. Jest ich znacznie więcej. Jedną są bardziej popularne, a inne mniej. Ja opisałam te, z którymi miałam do czynienia, które posmakowałam :)



Ososbiście miałam "przyjemność" próbować tzw. Turkish delights i mam zupełnie odmienne zdanie. Strasznie mi nie pasował ten "proszek", gdyż jak jadłam te słodycze po raz pierwszy to nie wiedziałam jeszcze co to jest. A jak dotarłam do wnętrza to też mnie nie zwaliło z nóg. Próbowałam wielu smaków i niestety żaden mi nie smakował. One ładnie wyglądają, ale moim zdaniem nie smakują dobrze.
OdpowiedzUsuńP.S. Chałwa też nie jest dobra, ale co ja moge wiedzieć, skoro czekolady też nie lubię. ;)
Pozdrawiam, A. :)
Każdy ma swoje smaki. Ja nigdy nie lubiłam chałwy. Dopiero po spróbowaniu takiej prawdziwej, najprawdziwszej - zmieniłam zdanie. Jej smak pamiętam do dziś. Ale to wszystko dzięki mojej psiapsióle mieszkającej tam i jej mężowi Turkowi odkryłam ten niepowtarzalny smak. Turkish delight też mnie jakos nie powaliło, ale ma inny smak niż u nas dostępne słodkości. Warto po prostu próbować czegoś czego w Polsce nie ma, a jak jest no to... pozostawia wiele do życzenia. :)
OdpowiedzUsuń