środa, 3 lutego 2016

Kosovo

Chwilę temu towarzyszyła nam mroźna, śnieżna, sroga zima, obecnie wygląda jakby w błyskawicznym tempie przyszła wiosna... choć pewnie zima nie powiedziała ostatniego słowa. Raz śnieżnie, raz pochmurno, raz plucha, a raz szaro buro... Ech... Przy takiej pogodzie od razu wracam myślami do wakacji :) kiedy było ciepło, słonecznie i większość narzekała "ach, jak gorąco, kiedy to się skończy", a ja byłam pełna radości. 

Dlatego przy tej okazji, zabieram Was na krótką podróż do Kosowa, w którym byliśmy w zeszłe lato.
Kraj dość nowy na mapie Europy. Nie przez wszystkie państwa uznawany. Przez Polskę jak najbardziej tak, w końcu jesteśmy wiernymi sojusznikami USA. Jednak będąc tam, dotykając ich historii zbyt wiele się widzi i dostrzega niezbyt przychylnych spraw dla Kosowian... ale o tym może kiedy indziej.
Dziś, jeśli macie ochotę, zobaczcie ten kraj naszymi oczami :)
Zapraszam. 


Patriarchat w Peci  




Prisztina - stolica Kosowa - kochają Amerykanów, bo dzięki nim mają swój kraj, ale nie była to pomoc bezinteresowna... dzięki temu USA ma swoją bazę wojskową, żeby kontrolować Bałkany. Baza jest na ok.7 tys żołnierzy. Nazwa się Camp Bondsteel. Więcej o niej przeczytacie w internecie. 


Zamiast Maca ;) Kolonat ;) 




Świeży popcorn 


Pomnik Newborn - powstały w 2008r jako symbol uzyskania niepodległości 


Masz loda ;) 


Graczanica - jeden z kosowskich monastyrów - położony w Kosowie, gdzie większość mieszkańców to Serbowie. Dlatego tyle serbskich flag :) 



Prizren 


Maluszek jest :) 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz