Dzisiejszy post będzie nieco inny niż poprzednie, ponieważ oprócz kilku zdań z tematyki kosmetycznej pojawi się akcent... kulinarny ;)
W dniu dzisiejszym trzeci raz byłam na szkoleniu na temat peelingów chemicznych. Każde szkolenie było z innej firmy produkującej kosmetyki i dermokosmetyki i z każdego dowiadywałam się czegoś innego, ale wiele też informacji się potwierdzało i pokrywało ze sobą. Podobnie na dzisiejszym szkoleniu.
Zaczęło się od solidnej i konkretnej teorii, a skończyło się na praktyce. Jeśli mam oceniać obiektywnie, to zdecydowanie lepsza była część teoretyczna.
Ja oczywiście, jak zawsze na każdym szkoleniu, zadaje ogrom pytań - i tych "wygodnych" i tych mniej. Z tego jednak nie korzystam jedynie ja, ale również inne uczestniczki szkolenia. :)
Ogólnie jestem zadowolona ze zdobytej wiedzy. Przyda się ona z pewnością w mojej zawodowej przyszłości.
A akcent kulinarny? Proszę bardzo.
Kto ciekawy, zapraszam do dalszej lektury.
Dziś byłam ze swoim P. i dobrą kumpelą Iw na tzw. wege-eko bazarze. Jak sama nazwa mówi, dostępne były na nim produkty wegańskie, wegetariańskie i ekologiczna, zdrowa żywność. Bo najczęściej to się po prostu ze sobą łączy.
Nie jestem weganką, wegetarianką czy jeszcze kimś tam i nie lubię takiego szufladkowania ludzi i upraszczania w tym temacie, po prostu od dłuższego czasu staram się z moim P. świadomiej i zdrowiej żyć jeśli chodzi o jedzenie. Lepiej iść w jakość niż w ilość. Lepiej poszukiwać czegoś nowego dla naszego organizmu. A że obecnie jest moda na weganizm i wegetarianizm to takie nowe smaki są coraz bardziej popularne i bardziej dostępne. Dlaczego z tego nie skorzystać? Dzięki temu poznajemy nowe smaki, eksperymentujemy w kuchni i poszerzamy swoją wiedzę na temat zdrowego odżywiania się.
Na takim bazarze właśnie możecie spotkać produkty wysokiej jakości, zdrowe i jednocześnie przesmaczne. Nasze kubki smakowe były rozpieszczane do granic możliwości. Moja koleżanka zrezygnowała z dalszego zwiedzania bazaru ze strachu przed wydaniem zbyt dużej ilości pieniędzy na pyszności, które były tam na każdym kroku. W zupełności ją rozumiałam :)
Ekologiczna czekolada i soczki.
Oto co kupiliśmy:
Pasztet warzywny oraz z cieciorki z suszonymi pomidorami. Sos winegret z ziołami. Babeczki selerowe. Wszystko - niebo w gębie!
Mazurek. Jeszcze nie spróbowaliśmy. :) ale wygląda ciekawie.
Ciasto cynamonowe - bardzo dobre. Ciasto sernik - to akurat nam nie zasmakowało. Ciasto czekoladowe z kremem z mleczka kokosowego z wiśniami - paluchy lizać.
Pierogi z kapustą i grzybami - jedne z mąki żytniej, drugie z mąki jęczmiennej - pychota!
Oprócz tego wszystkiego zakupiliśmy na miejscu przecudowne i nieprzyzwoicie smaczne lody i w naszej kuchni jest hummus czekoladowy z malinami (mniam!).
Moim zdaniem naprawdę warto eksperymentować ze smakami. A kotlet z ziemniaki na obiad zamienić czasami na coś wyjątkowego, odmiennego i przede wszystkim...zdrowszego!
:)
Dzisiaj przedstawiam Wam mgiełkę samoopalającą Pefecta SPA - Sunny Mist.
Jest
ona dostępna w 2 wariantach: dla jasnej i dla średniej (lepiej by
brzmiało "ciemnej") karnacji. To jest już duży plus na wstępie.
Ja używam tej dla jasnej karnacji i ma naprawdę przyjemny zapach, który nawet po aplikacji nie zmienia się wraz z kontaktem z naszą skórą.
 |
| źródło zdjęć: dax.com.pl |
Bardzo
dobrze rozprowadza się po ciele, nie pozostawia żadnych plam i bardzo
szybko się wchłania. Po pierwszym użyciu nie ma jakiegoś efektu "wow",
ale po kilku użyciach (nawet już dwóch czy trzech) można zobaczyć
różnice. Jeśli chodzi o twarz to ja ani jej ani żadnej innej nie
stosowałam na twarz i nie będę stosować... dlatego nie wiem jak ona
mogłaby zachowywać się na twarzy. Jednak myślę, że może być równie
dobra. :)
Dodatkowo zawiera olejek arganowy oraz olejek marula,
które są genialne dla naszej skóry. Dlatego oprócz naturalnej opalenizny
mamy dodatkowo odżywioną i nawilżoną skórę całego ciała.
Szczerze mogę wam napisać, że jest ona lepsza od mgiełki, którą kiedyś opisywałam, z firmy Bielenda.
Mgiełki możecie kupić w Rossmanie. Cena też nie jest wygórowana - ok. 18zł jeśli dobrze pamiętam.
Polecam z czystym sumieniem! :)
W ostatni weekend, 7-8 marca, odbyły się targi kosmetyczne Beauty Forum. Ja w sobotę być nie mogłam, ale za to, z moją Mamą, zajrzałyśmy tam w niedzielę.
Targi odbyły się trzeci raz (albo drugi - już nie pamiętam) w hali na Rembertowie w Warszawie. Jak dla mnie, ta lokalizacja jest przeogromnym minusem. Bardzo daleko, na końcu świata... dojazd - tragiczny. Wcześniejsza lokalizacja była dużo lepsza. Była to hala Expo przy ulicy Bema. Natomiast jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę... Skoro ta hala jest na takim zadu...to pewnie wynajem jest o połowę tańszy...
Nie wiem jak było w sobotę, ale w niedzielę ludzi ( w dużej przewadze kobiet) był ogrom. Ciasnota na parkingu i ciasnota w hali. Nie znoszę jak się tak o mnie obcy ludzie ocierają, popychają, przepychają i czuję ich oddech na plecach. Jednak, czego się nie robi dla swojego dobra i ciekawskiego nosa :)
Przerobionych, wręcz oszpeconych kobiet było sporo. Napompowane do granic możliwości usta, makijaż permanentny rodem z przerysowanych kreskówek i doklejone rzęsy w stylu Drag Queen... jedynym słowem masakra!!!
Kolejną tragedią, którą zawsze spotykam na targach jest to, że kobiety wykonują sobie makijaże permanentne czy zabiegi na twarz i ciało wokół kręcących się osób... jest to kompletnie pozbawione higieny, intymności i dobrego smaku... ale to moja opinia. Nigdy nie pozwoliłabym na to, aby być osobą wykonującą jakikolwiek zabieg w takim miejscu oraz nigdy w życiu nie byłabym klientką...
Kończąc to narzekanie, chcę teraz skupić się na pozytywnych aspektach.
Z pewnością jednym z nich była przeogromna ilość wystawców z rozsądnym i mądrym podziałem. W jednym miejscu były firmy, które zajmują się paznokciami, w innym miejscu były firmę prezentujące doklejanie rzęs, gdzie indziej były kosmetyki do makijażu i kosmetyki do pielęgnacji skóry twarzy i ciała.
Ja przede wszystkim skupiłam się na firmach kosmetycznych produkujących kosmetyki do twarzy i ciała. Dzięki temu skorzystałam z kilku ofert szkoleń z różnych firm, wymieniłam się danymi i porobiłam zakupy.
Gdyby nie lokalizacja targi uznałabym za bardzo udane, tak to całość oceniam na 4 z minusem - jak w końcu na nauczycielkę przystało :)