Dziś post na temat moich zdobyczy :) Biorę pod lupę maskarę o intrygującej nazwie "Better than sex" firmy Too faced oraz puder transparentny Sensai Loose Powder
Jeśli chcecie poznać moją opinie na ich temat to zapraszam do dalszego czytania :)
Tusz "Better than sex" by Too Faced ma, chyba jak każdy tusz, plusy i minusy. Zacznę od plusów. Tusz ten nie skleja rzęs! Co dla mnie (i pewnie dla Was) jest bardzo ważne. Nawet jeśli nałożymy kilka warstw tuszu, to on ich nie skleja - przynajmniej moich :) Ma intensywny kolor czerni. Nawet jasne rzęsy bez problemu otuli swoją czernią :) Szczoteczka, jak się przyjrzycie i włączycie swoją wyobraźnie, jest w kształcie kobiecego ciała - klepsydry (zdjęcie szczoteczki poniżej). Dzięki temu rzęsy zostają lekko podkręcone i dość mocno wydłużone :) Ma bardzo dobre zamknięcie, a dzięki temu nie musimy się martwić o wysychanie tuszu. Bardzo dobrze się zmywa z rzęs podczas demakijażu.
Jeśli chodzi natomiast o minusy tego tuszu, to pierwszym najbardziej widocznym jest taki, że po jakimś czasie się osypuje... co prawda wiele godzin jest na rzęsach bez zastrzeżeń, jednak pod koniec dnia widać lekką "pandę" pod oczami... Ale to tylko moja uwaga, bo są dziewczyny, którym ten tusz się nie osypuje.... nie wiem od czego to zależy :) Jeśli chodzi o jego opakowanie to jest one metalowe i dość ciężkie, jak na tusz. Szczoteczka jest dość spora i trzeba uważać przy malowaniu rzęs, bo z łatwością można się nią ubrudzić. Trzeba mieć wprawę.
Informacje od producenta: Opis:
Maskara "Better than Sex" zawiera najczarniejsze pigmenty, zwiększa objętość, wydłuża, podkręca rzęsy dając wielowymiarowy, ekstremalny efekt.
Zalecenia stosowania:
Podkręć rzęsy, nałóż jedną warstwę, aby zaznaczyć ich linię i uzyskać naturalny efekt.
Nałóż 2 warstwy, aby rzęsy były bardziej jedwabiste i nabrały intensywności; a 3 warstwy dadzą intensywnie czarny, wielowymiarowy efekt.
Skład:
Ekstrakt akacji senegalskiej: nawilża tworząc barierę ochronną wokół każdej rzęsy. Peptydy o silnym działaniu: źródło najczarniejszych pigmentów.
Kupiłam go w Sephorze. Cena to 95zł Jest to całkiem fajny tusz, ale nie ukrywajmy, nie należy do zbyt tanich. Dlatego mimo wszystko wolę raczej w podobnej cenie tusz Collistar lub tańsze tusze Loreal'a.
Czas na kilka słów o pudrze transparentnym Sensei Loose Powder.
Zanim o samym pudrze to napiszę o marce. SENSAI to marka luksusowych, japońskich kosmetyków tworzonych z myślą o najbardziej wymagających klientach. Należy do firmy Kanebo Cosmetics, której historia sięga 1887 roku. Filozofia Kanebo Cosmetics brzmi: „Piękno to więcej
niż wygląd zewnętrzny. Piękno wzbogaca ducha, dodaje nam odwagi i pewności siebie“. Kluczowym składnikiem produktów serii SENSAI jest Koishimaru – niezwykle rzadki jedwab, który wcześniej mógł być stosowany wyłącznie przez członków rodziny cesarskiej.
Teraz kilka słów o samym pudrze :)
Jest on bardzo mocno zmielony na drobniutki pyłek, który jest przedelikatny i przemiły w dotyku. Jest on pudrem transparentnym, nie daje koloru, nie pozostawia białych plam na twarzy, pięknie dopasowuje się do twarzy. Nie podkreśla rozszerzonych porów, zmarszczek czy przesuszonych skórek.
Dobrze matuje strefę T. Moim zdaniem jest rewelacyjny. Cena dość spora, ale jest to produkt bardzo wydajny. Minusów jako takich, póki co, nie zauważyłam. I oby tak pozostało :)
Jeśli chodzi o opakowanie to jest bardzo klasyczne, skromne, minimalistyczne, czyli takie jakie lubię. Kupiłam go w Douglasie. Cena to 199zł. Opakowanie to 20g.
Ostatnio mój kufer wzbogacił się o dwie palety firmy Too faced :) Chocolate Bar oraz Chocolate Bar Semi Sweet :)
W internecie widnieją różne opinie na temat tych palet, dlatego postanowiłam sama je sprawdzić :) Chcecie wiedzieć jakie są moje wrażenia i odczucia, zapraszam do czytania. :)
Palety są zrobione z jakby metalowego tworzywa, ale nie są aż tak bardzo ciężkie. Otwierając je pierwsze co poczujemy to cudowny zapach. Nie jest to do końca zapach czekoladowy , bardziej przypomina mi zapach ziaren kakaowca lub jeszcze bardziej zapach karobu, ale nuta słodko-czekoladowa jest wyczuwalna, nie ma co tego ukrywać :) niektórzy nie lubią zbyt intensywnych zapachów w kosmetykach, ale nie uważam, żeby akurat ten mógł komuś przeszkadzać :) ...ach... taki łasuch jak ja musiał po prostu mieć w posiadaniu te palety :)
Paletki te mają, moim zdaniem, cudowne kolory do standardowych makijaży dziennych, wieczorowych czy ślubnych :) świetna, neutralna kolorystyka. Paletka Chocolate Bar
Paletka Chocolate Bar Semi Sweet Palety składają się z "16 bogatych w antyutleniacze i puder kokosowy cieni do powiek, matowych i błyszczących, w tym ciepłych karmeli, głębokich odcieni mokka, brązowych czekolad i żywych odcieni słodkich jagód." Są w 100% naturalne. :) Kiedy to przeczytałam i do tego poczułam zapach , nie mogłam się opanować, moja ciekawość była silniejsza i postanowiłam spróbować tych cieni :P tak wiem, pomyślicie sobie teraz, że jestem albo dziwna albo szalona albo nienormalna - i wiecie co? Macie rację hahahaha. Dzięki temu wiem, że cienie te są słodkie mniam :) mają smak słodkiego kakao... mniam :D czy mogli dla mnie wyprodukować coś lepszego??? :D Cienie mają cudowną pigmentację. Mają bardzo mocne nasycenie koloru. Nie potrzeba ich bardzo dużo użyć, aby mieć świetny efekt. Również dobrze się pod moimi pędzlami blendowały. Jednak faktycznie trzeba uważać z ich ilością na pędzlu, bo mogą zrobić plamę na powiece. Dla osób, które mają jednak doświadczenie już z makijażami to nie powinno to stanowić problemu.
Sporym minusem jest to, że bardzo się osypują przy ich nakładaniu i trzeba na nie uważać. Bo gdy osypią się już na twarz, na której jest podkład to zabrudzą i ciężko ich się pozbyć, przez właśnie ich mocną pigmentację. Minusem jest również brak pędzelka, nawet najmniejszego, w każdej z tych palet, ale mi to aż tak nie przeszkadza, bo pewnie i tak bym go nie używała :) I jak dla mnie kończą się tutaj ich minusy.
Jeśli chodzi o trwałość, to moje klientki, na których je testowałam, zdały mi relację, że makijaż trzymał się bez problemu. Ciut lepiej wypadły one nałożone na bazę pod cienie, ale bez typowej bazy pod cienie też dały radę. Dlatego ja jestem na tak :)
Cena jednej palety to 179zł. Dostępne są w Sephorze.
Ostrzegam również przed podróbkami, które są dostępne na allegro za połowę ceny. Nie pachną!!! Mają bardziej masywne opakowanie i nazwy cieni są napisane na folii, która przykrywa cienie. W oryginale nazwy napisane są na opakowaniu przy każdym z cieni.
Z małym poślizgiem zamieszczam zdjęcia moich makijaży, które wykonywałam na andrzejkowe wieczory moich klientek :) Wybaczcie, ale to przez brak czasu :) dlatego dziś nadrabiam zaległości :)
Pani Beata :)
Paulina :)
Ola :)
Asia :)
Ania :)
Ewelina :)
Kasia :)
Również, kolejny raz, ogłosiłam konkurs na metamorfozę makijażową i znów pojawiły się u mnie 3 dziewczyny, które wygrały :) Oto i one:
Jestem córką, wnuczką, siostrą cioteczną, ciocią, partnerką w życiu swojego mężczyzny, koleżanką i mam nadzieję, że również przyjaciółką
Jestem rozdarta pomiędzy dwa miasta - Sochaczew i Warszawę
Uwielbiam Warszawę, ale równie mocno lubię swoje miasto rodzinne.
Uwielbiam rozmawiać z moją Mamą. To moja jedyna najprawdziwsza przyjaciółka. Mam u niej tę pewność, że co by się nie działo nigdy mnie nie zdradzi i do końca życia będzie przy mnie.
Kocham zwierzęta. Wszystkie, ale najbardziej psy.
Bardzo lubię spotkania rodzinne. Wiele ludzi mówi, że z rodziną wychodzi się dobrze na zdjęciu, ale ja tak nie uważam do końca. Mam to szczęście, że akurat tą najbliższą rodzinę mam super ;)
Bardzo dużo pracuję, ale czas na odpoczynek też znajduję.
To co robię, staram się robić jak najlepiej się da.
Tak, jestem perfekcjonistką i nie odpuszczam. Zbyt często podchodzę do siebie za bardzo krytycznie. Uczę się być dla siebie łaskawsza... w końcu nikt idealny nie jest.
Uwielbiam ludzi i jestem ich ciekawa. Ale nie da się uwielbiać wszystkich.
Uwielbiam naszą rodzinną tradycję od 2006 roku. Rodzinne zdjęcie w każdą Wigilię.
Urodziłam się w lutym, ale nienawidzę zimna.
W lato nie narzekam na upały. Za to jesienią i zimą marudzę bardzo, że jest zimno i brzydko.
Nie mogę się opalać.
Mam dziwny objaw kichania, gdy wyjdę na promienie słoneczne. Na szczęście kichaczka ta trwa krótko.
Moje włosy są naturalnego koloru blond. Nigdy ich nie farbowałam i nie mam takiego zamiaru.
Jestem łakomczuchem. Za kawałek dobrej czekolady zrobię naprawdę wiele ;) a już za czekoladę z całymi orzechami laskowymi to... zatańczę i zaśpiewam :)
Unikam mięsa jak tylko się da.
Na ile mogę wspieram finansowo chore dzieciaki oraz zwierzaki w potrzebie.
Jestem pomocną osobą. Czasami jeszcze naiwną, ale ludzie uczą "rozumu".
Mówię głośno. Donośnie. To chyba ze względu na wykonywaną pracę.
Jestem nauczycielką. Ale nie tylko. Jestem także kosmetyczką, makijażystką...
Uwielbiam żartować, wygłupiać się i uwielbiam się śmiać.
Potrafię śmiać się z siebie. No chyba, że mam bardzo zły dzień i czuję się sama ze sobą źle... dziewczyny wiedzą o co chodzi..,wtedy chce mi się płakać.
Kocham swoją pracę. Każdą.
Nie daję sobie wmówić, że coś robię źle, gdy jestem przekonana na stówę, że to co robię, robię dobrze.
Jestem ciekawa świata.
Uwielbiam robić zdjęcia.
Kocham zwiedzać. Kocham poznawać nowe kraje.
Panicznie boję się latać samolotem.
Zbyt często i za bardzo skupiam się na detalach...
Kiedyś wybuchowa. Dziś unikająca konfliktowych sytuacji i toksycznych ludzi. Na ile się da.
Jestem ambitna.
Kocham i czuję się kochana.
Uwielbiam marzyć.
Często dążę do wyznaczonego celu, ale nie za wszelką cenę i nigdy nie w taki sposób, żeby ktoś przeze mnie płakał lub cierpiał.
Lubię czytać książki.
Lubię słuchać muzyki.
Uwielbiam brytyjski akcent i melodyjność języka hiszpańskiego.
Bywam często stanowcza.
Uwielbiam czerpać inspirację z innych ludzi, jak i być inspiracją. A na koniec piosenka, którą obecnie uwielbiam
TO JA W 2015 ROKU. choć nie wszystko o sobie napisałam ;)
Listopad jest miesiącem zdecydowanie mniej pracowitym jeśli chodzi o makijaże. Dlatego dla mnie to świetna okazja, aby znów zorganizować konkurs pt. "Metamorfoza makijażowa". :)
Kolejna edycja konkursu wystartowała niedawno i już możecie podziwiać moje wygrane dziewczyny :)
A oto i one:
Prześliczna Monika :) ach, i te jej przecudnej urody oczy :)
Przesympatyczna i śliczna Ewelina - moja imienniczka i również nauczycielka angielskiego :) cieszę się, że się poznałyśmy :)
Kochana Ola :) w końcu wpadła w moje ręce :) przepiękne oczy i prześliczne usta - nic tylko malować :)
I moja klientka:
Szalona i śliczna Magda :) i jej kocie oczy :)
A tutaj moje ostatnie zdobycze:
W końcu jest dostępny w Polsce - Tom Ford :)
bardzo się z tego cieszę :) ostatnia moja zdobycz to rozświetlacz i brązer do konturowania na mokro :) Tom Ford jest dostępny tylko w Douglasie w Arkadii w Warszawie.
Nie ma lepszych gąbeczek do rozprowadzania podkładu niż beauty blender :)
W ostatnią sobotę miało miejsce Halloween. Z roku na rok jest ono coraz bardziej kontrowersyjne. Coraz mocniej akcentuje jego zakaz kościół katolicki. Nie wiem do końca czemu ma służyć ten zakaz, bo moim zdaniem jeden taki dzień w roku nie zrobi nie wiadomo jakiej krzywdy dzieciom, tym bardziej, że moim zdaniem, znacznie gorsze spustoszenie w duszy człowieka wywołują gry komputerowe pełne przemocy, coraz bardziej ogłupiające bajki dla dzieci czy też wszechobecny dostęp do internetu, gdzie ludzie nie są w stanie skontrolować wszystkiego.... a chora kontrola każdego kroku drugiej osoby przejawia się w chorobę psychiczną. To moje personalne zdanie. A poza tym śmieszne jest to, że to właśnie sam kościół STRASZY tym dniem haha.
No nic... można by na ten temat pisać długo... Każdy ma prawo do swojego własnego zdania na ten temat :) ja tam traktuje Halloween od zawsze z przymrużeniem oka i jako okazję do dobrej zabawy :)
Moje tegoroczne stylizacje halloween'owe nie są aż tak straszne jak rok temu :) nie miałam na tyle czasu, aby za wiele w tym roku robić :)
Niedawno uczestniczyłam w warsztatach z rewelacyjną makijażystką - Ewą Gil. Jeśli chcecie się dowiedzieć jakie są moje spostrzeżenia to zapraszam do dalszego czytania.
O warsztatach z Panią Ewą Gil marzyłam od jakiegoś czasu. Po dość długich poszukiwaniach w końcu trafiłam na edycję w Warszawie i w terminie, który mi pasował. Jak już zapisałam i zapłaciłam to już się nie mogłam ich doczekać.
Gdy nadszedł ten wyczekiwany przeze mnie dzień byłam bardzo podekscytowana. :) Szkolenie odbywało się w kameralnej grupie. Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy i... Nagle weszła Pani Ewa. Uśmiech od ucha do ucha. Wulkan energii. Ach, kobieta dynamit. Szkolenie zaczęło się od tego, że się przedstawiłyśmy i opowiedziałyśmy o sobie, a potem... Pani Ewa rozpoczęła warsztaty :)
Składały się one z teorii i praktyki. Na początku Pani Ewa opowiadała o swojej pracy i o swoim doświadczeniu. Kolejnym etapem było wykonanie przez nią makijażu na modelce. Wszystkie bacznie obserwowałyśmy ruchy jej pędzelków.
Kolejnym etapem była nasza praca na modelkach pod okiem Pani Ewy. Tutaj byłam tak zestresowana jak przed egzaminem na prawo jazdy haha. W końcu malujesz pod okiem takiej makijazystki... Aż rece drżą. Jednak po kilku ruchach pędzla całkowicie się uspokoiłam :) aż już po słowach Pani Ewy "masz talent! rzuć w jasną cholerę tę szkołę" poczułam się rewelacyjnie i jakoś tak mi sie na luzie malowało...ach, poczułam wiatr w żaglach ;) Pani Ewa każdej z nas dawała wskazówki co zrobić lepiej, co poprawić, a co robimy dobrze.
Moja modelka - Madzia :) śliczna dziewczyna mi się trafiła :) i na niej makijaż w moim wykonaniu :)
Na sam koniec, znów był czas na rozmowy. Pani Ewa nas pytała jakie są nasze wrażenia, czego się nauczyłyśmy, czy jesteśmy zadowolone i czy mamy jakieś pytania :) ja jak zawsze miałam ich sporo :P zawsze wszystko uważnie i cały czas notuje, na każdym szkoleniu. Cykam fotki i zadaje bardzo dużo pytań. Podsumowując, jestem mega zadowolona z tych warsztatów. Trwały one naprawdę długo, bo skończyły się po 19.00. Jestem w pełni zadowolona i wiem, że nadal Pani Ewa pozostaje moim ogromnym autorytetem w dziedzinie makijażu :)
Ja, Pani Ewa i moja modelka - Madzia :)
Pani Ewa... Kobieta pełna pozytywnej energii, szczera, prawdziwa i zakochana po uszy w swojej pracy. Ma ogromne poczucie humoru i jest wyluzowana. Można ją jeść łyżkami. Cudowna. Jestem nią oczarowana :) i jeszcze do niej kiedyś z pewnością trafię :) Dziękuję jej za wszystko co się wydarzyło na tych warsztatach :*
Sezon ślubny 2015 uważam za zamknięty :) Co nie oznacza, że nie będę do końca roku malować :) Przede
mną szkolenia i inne imprezy okolicznościowe, choćby takie jak
Halloween, andrzejki czy Sylwester :) dlatego tempa aż tak bardzo nie
zwalniam.
A tymczasem zapraszam
do podziwiania moich klientek :) (znów mi szkoda, że nie możecie ich
wszystkich zobaczyć, ale niektóre panie nie chcą zdjęć i ja to szanuję)
Uśmiechnięta i przepiękna moja nowa klientka - Patrycja :)
Śliczna moja wierna klientka cudna - Dominika :)
Prześliczna Marta - moja nowa klientka :)
Gwiazda dnia - Panna Młoda - skromna, ale ileż w niej wdzięku :) śliczna Dominika
Przecudnej urody Wiktoria :)
Moja cudowna i śliczna Sis - Kamila :) jej oczy są hipnotyzujące :) Do zobaczenia w sezonie ślubnym 2016 - na który już od
jakiegoś czasu przyjmuję zapisy i w niektóre soboty jest komplet
klientek i nie ma ani jednego miejsca :)