wtorek, 5 lipca 2016

:)

Nie było mnie tutaj sporo czasu. Spowodowane to było ogromem pracy, ale w końcu udało mi się ciut czasu wygospodarować i nadrobić zaległości aż z.... 3 tygodni! Uff... Niestety nie zanosi się na to, aby pracy było mniej w najbliższych też tygodniach, ale z pewnością będę w razie czego, nadrabiać zaległości.
Jeszcze pech chciał, że popsuł mi się mój aparat.... oddany do naprawy. W moje ręce trafi za 2 tygodnie, nad czym bardzo ubolewam.... Na szczęście moja Kochana Sis pożyczyła mi aparat i dzięki temu, większość moich klientek możecie zobaczyć i podziwiać.
Zapraszam do oglądania :)


Pani Bożena :) 

 Sylwia :)


 Agata :)


 Marta - moja Panna Młoda :)


 Domi - moja Sis :)

 Paulina :)
Asia :)


 Sylwia :)


 Ola :)


Karolina :)
 Iwona :)


Ewelina :)


Karolina :)


 Iza :)


 Małgosia :)


 Karolina :)
 Asia -  moja Panna Młoda :)
 Ania :)
 Sylwia - moja Panna Młoda :)

Ola :)


A oto przed Wami moje nowe zdobycze: 

Kolejne moje ukochane beauty blendery. Kolejny raz się powtórzę. Dla mnie są one przecudowne i jestem nimi oczarowana całkowicie. Póki co, nie mam zamiaru zamienić ich na nic innego. 



Pyłek by MAC :) przecudowny, delikatny, subtelny, a jednocześnie elegancki. Świetnie sprawdza się w makijażach ślubnych, ale także zakochają się w nim dziewczyny, które preferują delikatniejszą odsłonę makijażu.
Pyłek: 96zł w salonach MAC 


A co kryje w sobie ta przepiękna paczuszka? Ach...


Pierwszy produkt ukryty w przepięknym opakowaniu to rozświetlacz oraz bronzer w pięknym, eleganckim opakowaniu. Poznałam to cudo na jednym ze szkoleń, chyba u Magdy Pieczonki. Od razu pomyślałam "muszę go mieć". Minęło trochę i czasu i oto jest :) dla Was taka cudowność. Kto lubi w profesjonalnym makijażu delikatne konturowanie twarzy oraz delikatne muśnięcie highlightera to jest to produkt odpowiedni do takiego zadania.

Cena: ok.350zł by Charlotte Tilbury 

Kolejna cudowność to... cienie do powiek :) są świetnie napigmentowane, dodatkowo mają aksamitną formułę nieziemsko przyjemną dla osoby malowanej jak i malującej. Dodatkowo ujmuje mnie całkowicie opakowanie... spójrzcie tylko na te gwiazdeczki. Ach! czyż nie są przecudowne?
Jak już kiedys wspominałam, wysoka jakość produktu i do tego eleganckie, piękne opakowanie to dla mnie połączenie idealne. 

Cena: ok.315zł by Charlotte Tilbury 


Ostatni produkt w paczuszce to... prześliczny róż do policzków. Wydaje się wysoko napigmentowany i taki właśnie jest, dlatego w rękach mało doświadczonej ręki może zrobić krzywdę. Trzeba nauczyć się nim pracować, a wtedy odwdzięczy się czymś przecudownym na twarzy. 



Cena: ok.209zł by Charlotte Tilbury 


Kolejną moją nowością jest baza matujące by Laura Mercier. Jest to beztłuszczowa baza, która sprawia, że cera się nie świeci od nadmiaru sebum. Nie zatyka porów lecz moim zdaniem używana codziennie może bardziej zaszkodzić na dłuższą metę niż pomóc.



Cena: 194zł Douglas 


Chyba wszyscy czołowi wizażyści, makijażyści oszaleli na punkcie kremów firmy Embryolisse. Skoro mają je największe moje autorytety w dziedzinie makijażu, to ja również muszę to mieć! :D 
I mam!!! :D Używa tego kremu Magda Pieczonka, Marta Iwańska Doktor Makeup czy Daniel Sobieśniewski. I używam go również ja.
Jest to krem odżywczo - nawilżający, dlatego stanowi świetna bazę pod makijaż, ponieważ odpowiednio odżywia skórę i ją dodatkowo nawilża. Świetnie się wchłania, ale nie należy z nim przesadzać, bo bardziej może zaszkodzić niż pomóc. Jak z bazą powyżej, należy nauczyć się z nim pracować, chyba, że chcemy go położyć na twarzy bez makijażu, to nie będzie wtedy problemu. 


Cena: 75zł www.embryolisse.pl


Ostatnia moja nowość to Serum liftingujące by Clarins. Producent opisuje ten produkt w następujący sposób:
Dla moich dojrzałych klientek produkt jak się patrzy :) 

- zarysowuje naturalny owal twarzy, ale również łagodzi obrzęki i opuchnięcia spowodowane dietą bogatą w tłuszcze, sól i cukier. Upiększa kontur twarzy. Podkreśla linię kości policzkowych. Wyraźnie "liftinguje" krawędź szczęk.

Cena: 249zł www.clarins.pl

środa, 29 czerwca 2016

Dla moich klientek :)

Dzisiejszy post dedykuję wszystkim moim klientkom :)
Chciałabym Wam bardzo serdecznie podziękować.

Dziękuję Wam:
za to ze obdarzacie mnie zaufaniem

ze spełniam wasze oczekiwania
że mnie polecacie innym kobietom 
ze dobrze czujemy się w swoim towarzystwie 
ze dziękujecie mi za cudny makijaż, a każde wasze dobre słowo jest dla mnie największą zapłatą
ze dobrze czujecie się w makijażu, który wykonałam
ze szanujecie mnie, moją pracę i to co dla Was robię

Dziękuję Wam pięknie za wszystkie miłe i serdeczne słowa.

Dziękuję swoim przewspaniałym stałym już klientkom :) 
Dziękuję wszystkim i każdej z osobna!

Bez Was nie mogłabym realizować swoich marzeń i planów jako makijażystka.
Bez Was nie mogłabym robić tego co kocham. 

Bez Was nie byłoby mnie jako makijażystki.

Dziękuję za to, że w tak licznie odwiedzacie mnie w moim studio, co świadczy o tym fakt, ze w sezonie ślubnym 2016 ciężko o wolny termin, a na kolejny sezon terminy się coraz szybciej wypełniają.


Do zobaczenia :) 

czwartek, 9 czerwca 2016

:)

No to nadrabiam zaległości...
Jednak doba jest za krótka. A nadmiar pracy skutecznie męczy tak, że nie ma się siły na nic... jednak znalazłam dłuższą chwilę i nadrabiam zaległości z dwóch tygodni.

Sezon ślubny w pełni.
Odwiedzają mnie licznie najpiękniejsze klientki jakie tylko można sobie wyobrazić. I tak! Mam najpiękniejsze klientki. Dlatego witam w mojej krainie piękna i zachęcam do podziwiania moich Gwiazd :)

Oto i one:


Agata :) 


Iwona :) 



Beata :) 

Ola :) 


Iwona ponownie :) 


Beata :) ponownie 



Dominika :) 


Weronika :) 


Moja Panna Młoda - Weronika :) 


Ania :) 
Małgosia :) 

Ania :) 


 Ewelina :) 

Magda :) 

Karolina :) 


A teraz moje najnowsze zdobycze :)
Paleta cieni Urban Decay "Alice through the looking glass" 



"We're all mad here" 

Jak ja uwielbiam kiedy świetna jakość kosmetyku idzie w parze z przecudownym opakowaniem. Wtedy nie umiem się oprzeć i od razu się rzucam na taki produkt jak lwica  i w głowie krzyk "muszę to mieć". Co ja poradzę? :) tak już mam.
Dlatego jak zobaczyłam na instagramie u jednej z Australijskich wizażystek to cudo, kombinowałam na wszelkie sposoby, żeby ją zdobyć. I udało się! 


Cienie są bardzo dobrej jakości. Są trwałe, nie osypują się, a kolorystyka... sami widzicie. Poza tym jest to trochę taka czarodziejska paletka... w końcu Alicja w krainie czarów :) 
Czyż nie jest przecudowna? ach... 
Cena: 60$ 

Pomadki Lily Lolo 






Są to pomadki które zawierają witaminę E oraz organiczny olej jojoba, dlatego nie są to zwykle pomadki, bo dodatkowo pielęgnują nasze usta. Dodatkowo zawierają wyciąg z rozmarynu. Nie posiadają substancji zapachowych. Ma fajną kremową konsystencję. Posiadają certyfikat leaping bunny. Oznacza to, że firma poddaje się niezależnemu audytowi, który potwierdza, że zwierzęta nie są wykorzystywane do testowania ani produktu ani jego składników. Brawo! 


Cena: 57zł za sztukę 

Pędzle Lily Lolo.
Zamówiłam jedynie trzy pędzle firmy Lily Lolo, aby sprawdzić czy są dobrej jakości. I są rewelacyjne! Skradły moje serce, szczególnie ten największy do pudru oraz ten najmniejszy, który ma z jednej strony końcówkę to malowania brwi czy kreski a druga końcówka jest zakończona stożkową pacynką. Pracuje się nimi świetnie. 







Tusz do rzęs oraz kredka do oczy firmy PuroBIO



Tusz do rzęs jest produktem wegańskim, bez składników pochodzenia zwierzęcego i przetestowany jest na zawartość niklu. To ogromny plus dla niego. Tusz ten pogrubia rzęsy a dzięki fajnej szczoteczce precyzyjnie się do nakłada.
Cena: ok.50zł


Kolejny produkt od puroBIO jest to wegańska i certyfikowana organicznie kredka.  Jest miękka i dobrze się nią pracuje. Bogata w olejki roślinne i witaminę E więc ma działanie przeciwutleniające i pielęgnuje skórę w naturalny sposób. Ponieważ kredka zawiera  bardzo dużo roślinnych i mineralnych pigmentów , nadaje się dla oczu wrażliwych i nosicielek soczewek kontaktowych.
Cena: ok.28zł

poniedziałek, 23 maja 2016

:)

Kolejny piękny majowy weekend. I kolejne piękne majowe Panie, które mnie odwiedziły :)
Oto i one :) 



Pani Małgosia

Kasia :)

Ania :)

Karolina :)

Kasia :)

Marta :)

A teraz moja nowość :)
Mus brązujący Soleil tan de Chanel 
Tak, ten produkt ma konsystencję musu. Jest przedelikatny i mięciutki do dotyku. Świetnie się rozprowadza i blenduje na twarzy. Produkt na lato w sam raz :) 


 Jak o nim usłyszałam to chciałam go wypróbować. Pobiegłam do Sephory. Pytam o ten produkt, a pani kierowniczka smutnym głosem mówi mi, że go nie posiadają...
No dobrze. To biegnę do Douglasa, jednego z lepszych w Wawie, w Arkadii. Pytam o mus. Pani mówi z lekkim jakby oburzeniem? "ależ on już został wycofany, nie ma go...". Hm... wycofany... no nie. Ale przeszukałam cały internet i znalazłam :D Wycofany jest tylko w Polsce. Jakoś w USA czy innych krajach jest dostępny.
I tadammmmm jest: Soleil tan de Chanel

Dla chętnego nic trudnego :) jak szczegółowo go zdobyłam... ma się te swoje wtyki ;)
Ja tylko przestrzegam przed podróbkami.... a już allegro omijajcie z daleka. Ja się zraziłam tylko raz i koniec. Nigdy więcej.
Cena: 50$